Dobry content marketing jest jak dobry seks – 7 cech wspólnych


Nie od dziś wiadomo, że seks sprzedaje. Choć nie zawsze wpisuje się w kategorię tematyczną marki bądź produktu, to z pewnością przynosi niebotyczny odzew na działania promocyjne. Oczywiście nie chodzi tu o wulgarne i wyuzdane panie, wyposażone w ekwipunek rodem z przydrożnego klubu męskich uciech cielesnych. Mowa o dobrym i stylowym seksie, który ma w sobie dozę tajemnicy i niejasności, który nie odkrywa od razu wszystkich kart i pozwala zawrócić w głowie niejednemu. Od lat wykorzystuje się go w reklamie i promocji. Dlaczego więc nie miałby znaleźć wspólnego języka z content marketingiem? Poddając się wichrom namiętności, możemy zauważyć wiele wspólnego między nimi.
7 cech łączących dobry content marketing z dobrym seksem
Okazuje się, że dobry content marketing posiada wiele cech charakterystycznych dla dobrego seksu. Brzmi niedorzecznie? W takim razie warto przedstawić na to dowody. Twarde dowody.
1. Intymność
To ona sprawia, że w każdym momencie obcowania jest tylko nas dwoje. My i wartościowy partner, który swoją osobą wnosi coś do naszego życia. My i rzetelny blog firmowy, na którym ulubiona marka daje się poznać z tej nowej, całkowicie innej strony. Kuluarowa relacja, sprawiająca, że każdy czerpie dla siebie coś bezcennego. Informacje, wiedzę, inspiracje...
2. Atmosfera
To ona buduje napięcie i sprawia, że chce się w TO brnąć dalej. Działa na zmysły, uaktywnia to, co dotąd nieodkryte. Daje bodziec do dalszego spoufalenia. Jeśli jest odpowiednia, treści są w mig przyswajane, a duch, w jakim je stworzono, postrzegany jako wzorcowy.
3. Wzajemność
Dobry seks to taki, który jest pożądany przez obie strony. Podobnie jest z treściami content marketingowymi. Gdy są niebanalne i wartościowe, instynktownie zapraszają do bliższego zapoznania się i angażują do podjęcia działań. Stąd właśnie biorą się liczne komentarze na blogach korporacyjnych i na profilach w serwisach społecznościowych, wystawiane przez czytelników.
4. Obsesja
Gdy coś jest dobre, chcemy tego więcej, więcej i więcej. Mamy bzika na tym punkcie. Cały czas sprawdzamy aktywność marki w kanałach, w których istniej, bo nie możemy się doczekać, kiedy wreszcie przeczytamy coś nowego, co stworzyli jej przedstawiciele. Obsesja użytkownika to największy ukłon w stronę firmy, która komunikuje i działa w myśl strategii content marketingowej.
5. Rozmiar
Rozwiewając wszelkiego rodzaju wątpliwości, warto zapewnić, że rozmiar naprawdę nie ma znaczenia. Ani w seksie, ani w content marketingu. Nawet 140-znakowy wpis na Twitterze może wnieść o wiele więcej wartości niż elaborat na kilkanaście stron. W codziennej bieganinie naprawdę nie mamy czasu na uważne śledzenie bardzo długich treści, chociażby okazało się, że sporo wniosą do naszego życia.
6. Częstotliwość
Organ nieużywany powoli kurczy się i zanika. Podobnie jest z blogiem czy profilem firmy w mediach społecznościowych. Gdy nie wypracuje się jakiegoś wzorca, według którego ma się zamiar dodawać nowe treści, użytkownicy zaczną powoli rezygnować. Nie będą bowiem wiedzieli, kiedy mogą spodziewać się kolejnego wpisu, a to zaburzy ich prywatny rytm działania.
7. Wolność
Content marketing, to trochę taki seks bez zobowiązań, który jest tak dobry, że przeistacza się w stały, wierny związek. Treści dają wolny wybór. Albo ktoś chce je czytać, albo nie. Gdy czytelnik zobaczy, że nie jest do niczego zmuszany, a to, co prezentuje marka ma dla niego wartość dodaną, to o wiele chętniej postawi na lojalność i będzie do niej wracał.
Romans grupowy
Marketing treści to swego rodzaju akt grupowej namiętności. Nie jest zarezerwowany wyłącznie dla jednej, konkretnej osoby, choć umiejętnie wprowadzony potrafi zbudować poczucie intymności na stopie autor-czytelnik. Do blogów korporacyjnych i profili firmowych w social media dostęp ma niemal każdy, kto tylko zechce stać się częścią tej często bardzo intensywnej gry. Mało tego, każdy uczestnik może dodać coś od siebie, komentując, a także wyrażają swoją opinię w postaci aprobaty lub dezaprobaty. Wszystko wskazuje na to, że choć pozornie marketing treści nie ma nic wspólnego z seksem, w rzeczywistości łączy je wiele cech, które sprawiają, że nie sposób skończyć na małej dawce. W zasadzie to nawet nie ma takiej konieczności, bo skoro coś jest dobre, to naturalnym jest pragnienie doświadczania tego w coraz większym stopniu i z coraz większą częstotliwością. Content marketing potrafi być seksi, pod warunkiem, że marka stworzy mu do tego odpowiednie fundamenty. Wówczas relacja z użytkownikami będzie budowała się w sposób naturalny i nienachalny. Czy można chcieć czegoś więcej? Chyba nie.
Inspiracja: http://anthillonline.com/10-reasons-good-content-marketing-like-good-sex/
Tekst: Żaneta Głuchowska